W dzisiejszym świecie Jaźń to temat, który przykuł uwagę milionów ludzi na całym świecie. Niezależnie od tego, czy ze względu na swoje znaczenie historyczne, wpływ na współczesne społeczeństwo czy wpływ na kulturę popularną, Jaźń jest tematem, który nadal budzi zainteresowanie i debatę. Przez lata Jaźń był przedmiotem niezliczonych badań, dyskusji i analiz, prowadzących do lepszego zrozumienia jego złożoności i identyfikacji wielu perspektyw na ten temat. W tym artykule zbadamy kilka kluczowych aspektów związanych z Jaźń, aby zagłębić się w jego znaczenie i zakres w różnych kontekstach.
Jaźń – oś, wokół której organizuje się struktura psychiczna człowieka. Jest odpowiedzialna za przepływ informacji z części świadomej do nieświadomej i odwrotnie. Pełni funkcję integrującą. Celem jaźni jest własne urzeczywistnienie w procesie teleologicznym (celowościowym), ale w trakcie rozwoju jednostki elementem pośredniczącym na tej drodze jest wytworzenie „ja” (czyli ego).
W terminologii Carla Gustava Junga jaźń stanowi centrum życia psychicznego i całości psychiki[1]. Z poziomu nieświadomości podejmuje próby kierowania psychiką jednostki[1].
Jest celem i źródłem energii dla rozwoju człowieka poprzez proces indywiduacji, jak również motorem wszelkiej twórczości i duchowych poszukiwań[2]. Jaźń zaliczana jest do archetypów. Zawiera obraz Boga[3][4].
Przez późniejszych autorów bywa określana jako cząstka istoty ludzkiej w Bogu, odpowiednik Królestwa Bożego wewnątrz człowieka z doktryny chrześcijańskiej[5].
Pojęcie jaźni ma charakter tylko częściowo empiryczny. Ogarnia sobą zarówno to, co doświadczalne, jak i to, co jeszcze nie doświadczone, a nawet to, co nie jest doświadczalne w ogóle. A ponieważ – ze względu na jej cechę wykraczania poza domenę świadomości – jest istotnością, którą można opisać jedynie częściowo, zatem pozostaje ona dla nas w zasadniczej mierze niepoznawalna i postulatywna. Tej nieopisywalnej Całkowitości człowieka: „której co prawda nie można unaocznić, która jest jednak nieodzowna jako pojęcie intuicyjne. Na płaszczyźnie empirycznej można tylko stwierdzić, że ja z każdej strony otoczone jest przez jakąś nieświadomą istotę. Dowodu na to dostarczyć może dowolny eksperyment skojarzeniowy, który ad oculos demonstruje jakże często występujący fakt, iż „ja” i jego wola zawodzą. Psyché to pewne równanie, które nie zafunkcjonuje bez czynnika nieświadomości – psyche stanowi pewną całość, która z jednej strony ogarnia „ja” empiryczne, z drugiej zaś jego transcendujące świadomość podłoże”[6].
Jaźń obejmuje sobą całe istnienie psychiczne człowieka i tym samym jest z definicji czymś dużo bardziej obszernym od świadomej osobowości związanej z „ego”. Zawiera bowiem obok niej również cień jednostki oraz nieświadomy aspekt kolektywny (nieświadomość zbiorową). Jest to jednak jakiś szczególny rodzaj zawierania, bo jak czytamy we fragmencie pracy Jolande Jacobi: „Jaźń stanowi centrum systemu psychicznego, obejmuje go i przenika siłą swego promieniowania, to nasz prawdziwy „punkt środkowy”, jest ośrodkiem napięcia między dwoma światami i ich siłami”[7], tymi światami jest świat wewnętrzny i zewnętrzny, które zresztą w sensie ostatecznym i tak ona sama powołuje”.
Gdy rozpatrujemy problem jaźni, nieodłącznie pojawia się ona w kontekście „ja” oraz świadomości. I nie jest to przypadek, bo przecież jedyną treścią jaźni, jaką znamy, jest to co pojawia się w polu świadomości, czyli odnosi się i jest „gruntowane” właśnie w odniesieniu do „ja”, a stosunek tegoż „ja” do jaźni jest wyjątkowy:
„Ja” jest jednak przede wszystkim świadomościowym eksponentem jaźni i: „pozostaje do niej w takim stosunku jak patiens do agensa albo jak przedmiot do podmiotu, albowiem pochodzące z Jaźni postanowienia są bardziej ogólnej natury i dlatego są nadrzędne wobec tych, które podejmuje „ja”. Jak to, co nieświadome, tak Jaźń jest dana a priori, z czego wynika „ja”. Jaźń, by tak rzec, kształtuje „ja” w zarodku.
Nie ja tworzę samego siebie, lecz raczej ja dzieję się samemu sobie.
Dlatego, kiedy Jung porusza kwestię poznania jaźni, zwraca także uwagę, że poznanie to nie odnosi się w żadnym przypadku do samoświadomego siebie „ja” w sensie personalistycznym, lecz do owego ukrytego względem „ja” czynnika, będącego de facto psyche samą w sobie. Czynnik ten jest „nieznany” świadomemu podmiotowi i jednocześnie domaga się od niego nieuprzedzonego poznania. Jung twierdzi wręcz, parafrazując początkowy fragment Fundamentum Ignacego Loyoli, że: „świadomość zrodziła się po to, by rozpoznać (laudet), że pochodzi od wyższej Jedności (Deum), żeby starannie uwzględnić to swoje źródło (reverentiam exhibeat), a w ten sposób zapewnić całej psyche optimum możliwości życia i rozwoju (salvet animam suam)”[9].
W tym kontekście należy podkreślić, że tym, co według Junga jest człowiekowi „znane”, są wszelkie treści powiązane bezpośrednio z „ja”, natomiast na to, co jest człowiekowi „nieznane” składa się ze wszystkiego tego, co nie znajduje się z nim w wewnętrznej bądź zewnętrznej relacji.
Czym jest samo „ja” – podkreśla Jung – trudno jednoznacznie określić, gdyż jest ono czynnikiem złożonym i spoczywa na dwóch podstawach: na podłożu psychicznym i somatycznym. O podstawie somatycznej wnioskujemy z całości doznań endosomatycznych, które ze swej strony są już natury psychicznej, gdyż są skojarzone z ego, a tym samym i świadome. Natomiast o podstawie psychicznej wnioskujemy, odbierając z jednej strony treści znajdujące się w ogólnym polu świadomości, a z drugiej, treści napływające spoza tego pola – treści nieświadome.
Zetknięcie się z jaźnią następuje u końca procesu indywiduacji. Jednostka uwrażliwia się na symbolikę jaźni – symbole oddające jedność przeciwieństw[10]. Charakterystycznymi sygnałami zbliżania się do konfrontacji z jaźnią są obrazy przypominające swą konstrukcją mandale, wzmożenie wrażliwości na uniwersalne symbole religijne nasilające się doświadczenia indywidualnego wizerunku Boga (również wskutek możliwości zaistnienia utożsamienia jaźni z Bogiem)[11].
Odnosząc to do przykładowego chrześcijanina, wizerunek Chrystusa może stać się symbolem jaźni[12].
Również Gautama Budda stanowił dla Junga inkarnację jaźni[13].
Niezdrowe dla stanu psychiki jest zbyt ścisłe związanie ego z jaźnią. Wówczas rozdęcie ego[14] (inflacja psychiczna) objawia się wrażeniami wszechmocy, wszechwiedzy i niezniszczalności[15]. Pożądane jest natomiast urzeczywistnienie jaźni, które przynosi człowiekowi objawienie natury Absolutu[16].
Krytycznie do jungowskiego pojęcia jaźni odnosił się James Hillman, zarówno do jej roli archetypu, jak i procesu indywiduacji, widząc w tym kolejną próbę wywarcia na psyche monoteistycznego znaczenia, w odróżnieniu od psychologicznego politeizmu, zwłaszcza w politeizmie greckim, w którym dopatrywał się niezredukowanej psyche.[17]