W tym artykule przyjrzymy się Grabież i przejmowanie mienia poniemieckiego na Ziemiach Odzyskanych pod różnymi kątami i perspektywami. _Var1 to temat, który przyciągnął uwagę naukowców, specjalistów i ogółu społeczeństwa ze względu na jego znaczenie i wpływ na różne aspekty życia codziennego. W następnych kilku linijkach zbadamy implikacje Grabież i przejmowanie mienia poniemieckiego na Ziemiach Odzyskanych w społeczeństwie, jego ewolucję w czasie i przyszłe perspektywy związane z tym tematem. Od wpływu na kulturę popularną po implikacje w polityce globalnej, Grabież i przejmowanie mienia poniemieckiego na Ziemiach Odzyskanych wywołał bogatą debatę i rosnące zainteresowanie wśród osób pragnących zrozumieć jego znaczenie i zasięg.
Opuszczone w 1945 przez uciekającą przed frontem ludność niemiecką terytoria Rzeszy Niemieckiej, przyznane na konferencji poczdamskiej Polsce, stały się miejscem powszechnego szabrownictwa – zawłaszczania mienia ze zniszczonych lub opuszczonych domów, sklepów czy fabryk.
Obok szabru indywidualnego istniała też jego „urzędowa” forma[1], polegająca np. na wywożeniu z nieczynnych fabryk parku maszynowego przez przybywające z zakładów rdzennej Polski w poszukiwaniu niezbędnych maszyn i części ekipy ich pracowników, zaopatrzone w stosowne zezwolenia. Ponieważ szaber ten utrudniał uruchamianie pozostawionych przez Niemców zakładów i instalacji, funkcjonujące władze lokalne kontrolowały treść i legalność przedstawianych dokumentów. Z procedur tych wyłączeni byli Sowieci masowo demontujący maszyny i wyposażenie z wielu zakładów znajdujących się na terytorium przyznanym Polsce (np. z późniejszego Pafawagu, Stoczni Gdańskiej czy wybudowanych w czasie wojny przez Niemców zakładów Dynamit A. Nobel AG w Bydgoszczy)[2].
Przez wiele lat po II wojnie światowej przynależność państwowa Ziem Odzyskanych pozostawała niepewna. Powszechne było przekonanie, że ziemie te w niedługim czasie zostaną zwrócone Niemcom[3]. Jeszcze przed oficjalnym zakończeniem działań wojennych na tereny opuszczone przez Niemców przyjeżdżali szabrownicy w celu wywozu wartościowych pozostałości po wcześniejszych mieszkańcach.
Po podjęciu przez władze Polski Ludowej decyzji o odbudowie zburzonej w czasie wojny Warszawy problemem okazało się pozyskanie na ten cel odpowiedniej ilości materiałów budowlanych. Ponieważ możliwości ich produkcji w zniszczonym kraju były ograniczone, postanowiono pozyskiwać je w miastach Ziem Odzyskanych. Ofiarą wysiłków władz państwowych dotyczących odbudowy stolicy stał się szczególnie Wrocław[4]. Na potrzeby odbudowy stolicy rozbierano budynki częściowo zniszczone działaniami wojennymi, jednak nadające się do odbudowy, zdarzały się jednak również przypadki rozbiórki budynków niezniszczonych. Najbardziej poszukiwana – z uwagi na najlepsze właściwości – była cegła gotycka[5].
Powszechnym zjawiskiem na ziemiach przyłączonych do Polski po 1945 było również wywożenie dzieł sztuki do muzeów w Warszawie czy Krakowie. Do Muzeum Narodowego w Warszawie trafił np. pochodzący z kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego w Pruszczu Gdańskim, datowany na rok 1515 i przypisywany warsztatowi Colijna de Cotera z Brukseli Ołtarz Ukrzyżowania – jeden z najbardziej okazałych zabytków malarstwa niderlandzkiego w Polsce[6]. Pomimo trwających od lat 80. XX wieku zabiegów władz samorządowych i kościelnych o powrót ołtarza do historycznego miejsca ekspozycji i podejmowania zobowiązań w tej sprawie przez kolejnych ministrów kultury (m.in. Wiktora Zina, Izabelli Cywińskiej), ołtarz ten w dalszym ciągu znajduje się w Warszawie. Los ruchomych dzieł sztuki dzieliły też pomniki, np. 15 stycznia 1948 ze Szczecina do Warszawy wywieziono pomnik Bartolomeo Colleoniego, który powrócił nad Odrę dopiero w 2002[7]. Wrocławski pomnik króla Fryderyka Wilhelma III został rozebrany i sprzedany na złom z własnej inicjatywy pracowników Spółdzielni Weteranów Powstań Śląskich[1], którzy postawieni za ten czyn w 1947 przed sądem oświadczyli, że działanie ich było zgodne z zarządzeniem prezydenta miasta, nakazującym usuwanie z ulic napisów i innych symboli władzy niemieckiej.
Postępujący drenaż uzyskanych przez Polskę terytoriów określany był często przez komunistyczną propagandę jako dar mieszkańców Ziem Odzyskanych na potrzeby odbudowy stolicy. W wyniku opisywanego zjawiska najbardziej ucierpiały następujące miasta Ziem Odzyskanych:
Wkraczająca w ślad za wycofującym się Wehrmachtem Armia Czerwona niebywale szeroko traktowała pojęcie łupu wojennego[10].
Poza powszechnymi, indywidualnymi rabunkami żołnierzy, istniał także zorganizowany system rabunku mienia przydatnego ZSRR. Zajmowaniem, gromadzeniem i wywozem cennych dla gospodarki radzieckiej maszyn, materiałów i urządzeń zajmowały się wyspecjalizowane w tym celu trofiejnyje bataliony (także trofiejne bataliony), podlegające rozkazom Tpoфeйнoгo Управления (Zarządu Zdobyczy Wojennych lub Zarządu Mienia Zdobycznego). Oddziały te liczyły około 100 tysięcy żołnierzy, korzystających dodatkowo z pracy niemieckich jeńców oraz osób cywilnych.[potrzebny przypis]
Oficjalnie wywozowi do ZSRR miały podlegać urządzenia, materiały oraz produkty konieczne do prowadzenia wojny, które pochodzą z niemieckich zakładów bądź zakładów rozbudowanych przez Niemców w czasie wojny. Ze strony radzieckiej pierwsze rozporządzenie w tej sprawie (nr 7558) wydano 20 lutego 1945. Pięć dni później powołano na jego podstawie Komitet Specjalny przy Państwowym Komitecie Obrony ZSRR[11].
Wbrew deklarowanemu przez ZSRR sojuszowi z Polską, zdobycz wojenna ściągana była nie tylko z terenów, które ostatecznie po 1945 włączono do RP, ale także z terytoriów należących przed wojną do II Rzeczypospolitej, niezależnie od tego, czy rabowany przez Armię Czerwoną majątek należał do osób narodowości niemieckiej lub niemieckich przedsiębiorstw, czy też do ich polskich odpowiedników[12]. Zrabowane i wywiezione mienie traktowano jako zdobycz wojenną, bez względu na miejsce i sposób jego pozyskania, legalny czy nielegalny, słuszny czy niesłuszny[13]. Niektóre jednostki miały w swoich szeragach historyków sztuki i specjalizowały się w rabowaniu dóbr kultury[14].
Bardzo duże straty na skutek działalności radzieckiej poniosła sieć kolejowa, szczególnie na obszarze dawnych Prus Wschodnich[15], gdzie zdemontowano i wywieziono na Wschód większość bocznych linii kolejowych. Demontaż ten pozbawiony był początkowo jakichkolwiek podstaw prawnych. Dopiero w późniejszym okresie grabież ta sankcjonowana była umowami międzyrządowymi między władzami ZSRR a marionetkowym rządem lubelskim (pierwszą umowę w tej sprawie zawarto 26 marca 1945). Na podstawie jednego z takich porozumień o numerze 9484 z 8 lipca 1945 dokonano demontażu trakcji elektrycznej funkcjonującej od ćwierćwiecza na Śląskiej Kolei Górskiej[16]. Na wiosnę 1945 na obszary zajęte przez Armię Czerwoną skierowano ponadto tzw. Zarządy Montażowe (OMU), które zdemontowały zakłady remontowe taboru kolejowego w Gliwicach, Oleśnicy i Opolu, a także warsztaty kolejowe w Katowicach, w przypadku których NKWD wywiozło[gdzie?] także stawiających opór polskich strażników kolejowych[11].