Temat Masakra w Chatyniu jest tematem o wielkim znaczeniu w dzisiejszym społeczeństwie. Jest to problem, który dotyczy dużej liczby osób i budzi duże zainteresowanie i niepokój w społeczeństwie. Jest to temat, który w ostatnich latach był przedmiotem licznych badań, badań i debat, wskazując na jego wagę i potrzebę odpowiedniego ujęcia. W tym artykule szczegółowo przeanalizujemy Masakra w Chatyniu, badając jego przyczyny, konsekwencje i możliwe rozwiązania, aby zaoferować szeroką i kompletną wizję tego bardzo istotnego tematu.
![]() Rzeźba przedstawiająca Józefa Kaminskiego niosącego na rękach martwego syna. Kompleks memorialny w Chatyniu | |
Państwo |
ZSRR pod okupacją III Rzeszy |
---|---|
Miejsce | |
Data |
22 marca 1943 |
Liczba zabitych |
149–156 |
Typ ataku |
spalenie żywcem, rozstrzelanie |
Sprawca |
118. batalion Schutzmannschaft, SS-Sonderbataillon „Dirlewanger” |
Położenie na mapie Związku Radzieckiego ![]() | |
![]() |
Masakra w Chatyniu – masowy mord na mieszkańcach białoruskiej[a] wsi Chatyń dokonany przez Niemców i ich ukraińskich kolaborantów 22 marca 1943 roku, podczas II wojny światowej, w ramach działań antypartyzanckich opartych na nazistowskiej doktrynie Bandenbekämpfung.
Bezpośrednią przyczyną masakry był atak sowieckich partyzantów na kolumnę samochodową 118. batalionu Schutzmannschaft, do którego doszło na szosie między Łohojskiem a Pleszczenicami. W walce zginęło pięciu Niemców i Ukraińców, a trzech innych zostało rannych. Jeszcze tego samego dnia dwie kompanie 118. batalionu Schutzmannschaft wsparte przez pododdziały SS-Sonderbataillon „Dirlewanger” spacyfikowały Chatyń, w którym ukryła się część partyzantów. Wieś doszczętnie spalono, mordując od 149 do 156 mieszkańców – przede wszystkim starców, kobiety i dzieci. Większość ofiar została spalona żywcem w stodole.
W połowie lat 60. XX wieku masakra w Chatyniu stała się symbolem zbrodni popełnionych przez niemieckich okupantów na Białorusi.
Pod koniec 1942 roku w Pleszczenicach został zakwaterowany 118. batalion Schutzmannschaft, złożony w większości z ukraińskich kolaborantów[1][b]. Niedługo później, pod koniec lutego 1943 roku, na Łohojszczyznę przerzucono SS-Sonderbataillon „Dirlewanger”. Była to karna jednostka SS wykorzystywana do walki z partyzantką, złożona przede wszystkim z byłych kłusowników i więźniów kryminalnych. Dirlewangerowcy urządzili swoją bazę w zabudowaniach pałacu Tyszkiewiczów w Łohojsku[2]. W tym czasie w lasach wokół Łohojska, Pleszczenic i Smolewicz operowało pięć sowieckich brygad partyzanckich[3].
Między 6 stycznia a 7 marca 1943 roku 118. batalion Schutzmannschaft przeprowadził akcje pacyfikacyjne w co najmniej pięciu wsiach, dokonując przy tym licznych podpaleń oraz mordując co najmniej kilkadziesiąt osób[4]. Z kolei 3 marca tegoż roku, zaledwie kilka dni po przybyciu SS-Sonderbataillon na Łohojszczyznę, Niemcy rozpoczęli w tym rejonie lokalną operację przeciwpartyzancką o kryptonimie „Dirlewanger”. 12 marca SS-Sonderbataillon zameldował o rozstrzelaniu 21 „bandytów” i 212 „pomocników”. Dwa dni później dirlewangerowcy spalili wsie Przylepy, Lady i Dobrowo. Niedługo później oba bataliony przeprowadziły wspólną akcję w rejonie Mołodeczna, gdzie dirlewangerowcy wysiedlili wieś Kosino[5].
21 marca 1943 roku partyzanci z Brygady Partyzanckiej „Wujka Wasi” wyruszyli na akcję wymierzoną w niemiecki transport samochodowy. Do realizacji tego zadania wyznaczono 1. i 3. kompanię z oddziału partyzanckiego „Mściciel”, nad którymi dowództwo sprawował por. Morozow (zastępca dowódcy oddziału). Następnego dnia około południa, na szosie między Łohojskiem a Pleszczenicami, nieopodal wsi Kozyry, w partyzancką zasadzkę wpadła kolumna samochodowa 118. batalionu Schutzmannschaft. Według niemieckich raportów wyruszyła ona z bazy w celu ochrony łącznościowców, którzy naprawiali uszkodzoną przez partyzantów sieć telefoniczną, oraz „wyeliminowania ewentualnych blokad drogowych”[6]. Składała się z samochodu pancernego i dwóch samochodów ciężarowych[7].
Już w pierwszej fazie potyczki został zabity kpt. Hans Woellke – oficer Ordnungspolizei, niemiecki dowódca 1. kompanii 118. batalionu, a zarazem mistrz olimpijski z 1936 roku w pchnięciu kulą. Zginęli ponadto celowniczy karabinu maszynowego w samochodzie pancernym, volksdeutsch nazwiskiem Schneider, oraz trzech ukraińskich policjantów. Trzech innych Ukraińców, w tym dowódca 1. plutonu 1. kompanii por. Wasilij Mieleszko, zostało rannych[8][9]. Według sowieckich raportów partyzanci nie ponieśli żadnych strat[7].
Po zakończeniu potyczki policjanci, nie czując się na siłach podejmować pościgu, przystąpili do odwrotu. Po drodze, w okolicach wsi Luba (Huba), aresztowali robotników leśnych, którzy pracowali przy wyrębie lasu, a którzy zapewnili ich wcześniej, że nie widzieli w okolicy sowieckich partyzantów. Niedługo później 23 robotników zostało zastrzelonych „podczas próby ucieczki”. Pozostałych zabrano na posterunek żandarmerii w Pleszczenicach, skąd jednak zostali zwolnieni, gdy nie znaleziono dowodów na ich współpracę z partyzantami[10].
Na wieść o partyzanckim ataku szef sztabu 118. batalionu Schutzmannschaft por. Hryhorij Wasiura poderwał w trybie alarmowym 1. i 3. kompanię[11]. Wraz z nimi na akcję udał się niemiecki dowódca batalionu mjr Erich Körner oraz jego ukraiński zastępca mjr Kostiantyn Smowśkyj, aczkolwiek to Wasiura faktycznie sprawował tego dnia dowództwo[12].
Oba pododdziały udały się w kierunku miejsca zasadzki. Podczas przeczesywania terenu policjanci napotkali partyzantów i wdali się z nimi w walkę. Körner i Smowśkyj wezwali wówczas na pomoc SS-Sonderbataillon „Dirlewanger”. Wkrótce z Łohojska wyruszyły należące doń kompania niemiecka i pluton ukraiński[11][c] (dowodzili nimi odpowiednio SS-Sturmbannführer Karl-Joachim Praefke i por. Mielniczenko)[5]. Według powojennych zeznań Wasilija Mieleszki w pościgu i pacyfikacji wzięło udział łącznie około 150–160 policjantów ze 118. batalionu i około 100 esesmanów z jednostki Oskara Dirlewangera[13].
Prawdopodobnie około 16:30 Niemcy i Ukraińcy otoczyli Chatyń, w którym ukryła się część partyzantów[14] (odkryto ich dzięki śladom pozostawionym na śniegu)[15]. Wieś opanowano po prawie godzinnej walce. Według niemieckich raportów zabito 30 lub 34 partyzantów, w tym jedną kobietę. Partyzanci zameldowali natomiast o utracie trzech zabitych i czterech rannych[16]. O kilku zabitych partyzantach, w tym jednej kobiecie (jakoby Żydówce), wspominał także ocalały z masakry Józef Kaminski[17].
Po zakończeniu walki Niemcy i Ukraińcy przeczesali wieś. Mieszkańców pośpiesznie wyciągnięto z domów i piwnic, nie pozwalając nawet na założenie butów i odzieży[18]. Ponad 100 osób – większości kobiety, dzieci i starców – zgromadzono na niewielkim placu, po czym zagnano do stodoły, która przed kolektywizacją była własnością wspomnianego Józefa Kaminskiego. Następnie oprawcy zaryglowali drzwi do stodoły i podłożyli ogień[19]. Z relacji świadków wynika, że to Wasiura rozkazał zagnać ofiary do stodoły, podczas gdy jego adiutant podpalił dach przy użyciu pochodni[20].
Ludzie zaczęli krzyczeć, stukać do drzwi. Körner, Smowśkyj i Wasiura rozkazali otworzyć ogień do ludzi zamkniętych w stodole. Dowódcy plutonów rozkazali nam strzelać w stodołę. Wszyscy policjanci, znajdujący się w pobliżu stodoły, otworzyli ogień do ludzi, którzy byli w niej zamknięci. Strzelali Leszczenko, Kremlew i Strokacz z ciężkich karabinów maszynowych, Mieleszko z pistoletu maszynowego, Pankiw i Kusznir z karabinów powtarzalnych Oprawcy strzelali do stodoły, aż ucichły okrzyki ludzi i zawalił się dach.
Jeden z ocalałych relacjonował, że w pewnym momencie przerażone ofiary zdołały wyłamać wrota do stodoły, lecz Niemcy i Ukraińcy wybili uciekających ogniem z karabinów i broni maszynowej[18]. W relacjach świadków powtarza się także informacja o dziecku w nieustalonym wieku, które zdołało się wyczołgać z płonącego budynku, lecz zostało dobite strzałem pistoletu (mordercą miał być Smowśkyj lub inny policjant)[20]. Ponadto wcześniej część ofiar rozstrzelano poza stodołą. Zabudowania wsi spalono[19]. Z relacji Knapa i innych świadków wynika, że nawet jak na standardy „Bandenbekämpfung” masakra w Chatyniu miała szczególnie brutalny charakter[13].
W raportach sporządzonych przez 118. batalion Schutzmannschaft i SS-Sonderbataillon „Dirlewanger” pacyfikację Chatynia przedstawiono w sposób zafałszowany, opisując spalenie „probandyckiej” wsi i śmierć jej mieszkańców jako rzekomo uboczny efekt zaciekłej bitwy z partyzantami[11].
Zazwyczaj przyjmuje się, że ofiarą masakry padło 149 mieszkańców Chatynia, w tym 76 dzieci[21][22]. Według niektórych źródeł liczba zamordowanych mogła jednak sięgnąć 156 osób[22]. Dwa dni po masakrze mieszkańcy sąsiednich wiosek pogrzebali szczątki ofiar w trzech zbiorowych mogiłach[23].
Spośród mieszkańców, którzy znajdowali się we wsi w czasie masakry, ocalało sześcioro: Józef Kaminski (l. 56), Anton Baranowski (l. 11), Wiktor Żełobkowicz (l. 8), Aleksander Żełobkowicz (l. 13), Władymir Jaskiewicz (l. 13), Sofia Jaskiewicz (l. 13)[24]. Ten pierwszy – wiejski kowal przyznający się do polskiej narodowości – stracił podczas pacyfikacji żonę i czwórkę dzieci[25].
Po zniszczeniu Chatynia jednostka Oskara Dirlewangera kontynuowała pacyfikację Łohojszczyzny. Między 23 a 29 marca dirlewangerowcy spalili kolejnych dwanaście wsi, mordując ponad 350 osób[26].
Przez ponad dwie dekady masakra w Chatyniu pozostawała zapomniana[21]. Początkowo ofiary upamiętniono jedynie trzema krzyżami. Później zastąpiono je niewielkim obeliskiem z gwiazdą. Z kolei w lipcu 1964 roku na uroczysku chatyńskim odsłonięto pomnik „Rozpaczająca matka” (Cкорбящая мать)[27].
Sytuacja zmieniła się w połowie lat 60., gdy nowo powołany pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Białorusi Piotr Maszerau podjął zabiegi, by zbudować tożsamość sowieckiej Białorusi wokół heroicznej opowieści o walkach partyzanckich w czasie II wojny światowej[21]. 17 stycznia 1966 roku prezydium Komitetu Centralnego KPB podjęło decyzję o utworzeniu w Chatyniu filii Białoruskiego Państwowego Muzeum Historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zapadła jednocześnie decyzja o zbudowaniu tam okazałego kompleksu memorialnego. Ogłoszono konkurs na projekt założenia przestrzenno-pomnikowego, który zwyciężył zespół architektów w składzie: Jurij Grabow, Walentin Zankowicz, Leonid Lewin. Na zaproszenie autorów swój wkład do projektu wniósł później także rzeźbiarz Siergiej Sielichanow. Uroczyste odsłonięcie kompleksu memorialnego nastąpiło 5 lipca 1969 roku[28]. Upamiętnia on nie tylko ofiary pacyfikacji Chatynia, lecz także ofiary innych zbrodni popełnionych przez Niemców na Białorusi[29].
Masakra w Chatyniu urosła do rangi symbolu niemieckich zbrodni popełnionych na okupowanej Białorusi[30][31]. Fakt, iż złożony z ukraińskich kolaborantów 118. batalion Schutzmannschaft odegrał kluczową rolę podczas pacyfikacji, był jednak przez długi czas ukrywany. Pierwsza publikacja na ten temat ukazała się w ZSRR dopiero w 1990 roku[6][d]. Co więcej, zarówno w niej, jak i w niektórych późniejszych publikacjach, odpowiedzialność za zbrodnię w Chatyniu błędnie przypisano banderowskiej frakcji OUN[32].
Zdaniem niektórych historyków i publicystów masakrze w Chatyniu – nie będącej bynajmniej największą zbrodnią popełnioną przez Niemców na Białorusi, czy nawet na Łohojszczyźnie[33] – celowo nadano w sowieckiej polityce pamięci rangę symboliczną, aby poprzez zbieżności fonetyczne nazw Katyń i Chatyń przyćmić pamięć o zbrodni NKWD w Katyniu[34].
Ostatni z ocalałych, Wiktor Żełobkowicz, zmarł 24 maja 2020 roku w Mińsku[27].
Na początku lat 70. KGB rozpoczęło śledztwo wymierzone w byłych członków 118. batalionu Schutzmannschaft. Wkrótce zatrzymani zostali Ostap Knap oraz były policjant nazwiskiem Łazinski. Obu osądzono i skazano na karę śmierci, który to wyrok prezydium Rady Najwyższej Białoruskiej SRR zmniejszyło jednak do 15 lat pozbawienia wolności[35].
W 1974 roku rozpoczął się proces Wasilija Mieleszki, dowódcy plutonu w 1. kompanii 118. batalionu Schutzmannschaft. Oskarżony został uznany winnym zbrodni na ludności cywilnej i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano[36].
Hryhorij Wasiura, główny sprawca masakry, powrócił po wojnie do ZSRR. W 1952 roku został aresztowany pod zarzutem kolaboracji i skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności, jednakże już w 1955 roku zwolniono go z łagru na mocy amnestii[32]. Sowiecki wymiar sprawiedliwości zainteresował się nim ponownie w 1974 roku, w związku ze śledztwem prowadzonym przeciwko Mieleszce i innym byłym członkom 118. batalionu Schutzmannschaft[37][e]. Proces Wasiury rozpoczął się w listopadzie 1986 roku[38] przed sądem wojskowym w Mińsku[39]. W trakcie procesu przyznał się do odpowiedzialności za zbrodnię w Chatyniu („Tak, spaliłem wasz Chatyń!”). Wyrokiem z 26 grudnia 1986 roku został uznany winnym stawianych mu zarzutów i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 2 października 1987 roku[40]. W obawie przed ujawnieniem niewygodnych z punktu widzenia sowieckiej polityki historycznej i narodowościowej faktów o udziale ukraińskich kolaborantów w masakrze w Chatyniu, władze sowieckie zarządziły, by proces miał charakter zamknięty. Cenzura wstrzymała także publikację artykułów na jego temat[41].
Za zbrodnie popełnione w czasie służby w szeregach 118. batalionu Schutzmannschaft skazany na śmierć i stracony został ponadto Hryhorij Lakusta[40].
Kostiantyn Smowśkyj, ukraiński dowódca 118. batalionu Schutzmannschaft, przeżył wojnę. Wyemigrował do USA, gdzie zmarł w 1960 roku[22].
Część członków 118. batalionu nie pochodziła z terenów ZSRR w jego granicach sprzed 1939 roku. Z tego powodu nie zostali oni po wojnie deportowani do ZSRR i pozwolono im osiedlić się na Zachodzie[40]. Jednym z nich był Wołodymyr Katriuk, który według relacji jednego ze świadków miał wyróżnić się szczególną brutalnością podczas pacyfikacji Chatynia[20]. Po wojnie zamieszkał w Kanadzie, gdzie aktywnie uczestniczył w życiu tamtejszej ukraińskiej diaspory. Gdy na jaw wyszła jego wojenna przeszłość, wszczęto przeciwko niemu postępowanie w sprawie pozbawienia obywatelstwa i deportacji z Kanady. W 2007 roku zostało ono jednak umorzone z powodu braku wystarczających dowodów winy[40]. Katriuk zmarł w 2015 roku[42].
Do zbrodni w Chatyniu nawiązał białoruski pisarz Alaksandr Adamowicz w powieści Хатынская аповесць („Opowieść chatyńska”) z 1973 roku, którą w Polsce wydano pod tytułem Narodzona w płomieniu (1975)[43].
Masakrę w Chatyniu ukazano w dramacie wojennym Idź i patrz z 1985 roku (reż. Elem Klimow)[22].